DARIUSZ MICHALCZEWSKI ZNA KAROLA NAWROCKIEGO. MÓWI WPROST, CO O NIM SĄDZI

Bokser o kandydacie na prezydenta. Co łączy Michalczewskiego i Nawrockiego?

W kampanii prezydenckiej każdy głos może mieć znaczenie – nie tylko ekspertów politycznych, ale też postaci znanych z zupełnie innych dziedzin. Tym razem uwagę mediów przyciągnęły słowa legendarnego boksera Dariusza Michalczewskiego, który przyznał, że zna Karola Nawrockiego, kandydata Prawa i Sprawiedliwości na urząd prezydenta. Choć ich znajomość nie jest szczególnie bliska, to jednak wystarczająca, by mistrz świata podzielił się swoimi spostrzeżeniami. I zrobił to bez ogródek.

„Wporzo gość” – tak o Nawrockim mówi Tiger

Dariusz Michalczewski nie raz udowodnił, że potrafi mówić prosto z mostu, nie bawiąc się w polityczną poprawność. Tak było i tym razem. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” przyznał, że Karola Nawrockiego spotkał kilka razy – najczęściej na wydarzeniach sportowych lub charytatywnych. Ich wspólnym mianownikiem był boks. Michalczewski docenił fakt, że Nawrocki ma słabość do tej dyscypliny i nie ukrywał sympatii:

– Bardzo sympatyczny gość. Podchodził do mnie z respektem, co było miłe. To ktoś, kto interesuje się boksem i wspiera tę dyscyplinę. Nie mam do niego żadnych zastrzeżeń – powiedział.

Z perspektywy sportowca, który sam przeszedł przez wiele życiowych zakrętów, szczerość takich wypowiedzi zawsze brzmi bardziej autentycznie niż oficjalne deklaracje z kampanii.

Czy Michalczewski słyszał o „hakach”? Tak, ale…

W ostatnich tygodniach wokół Karola Nawrockiego zrobiło się głośno. W mediach pojawiły się informacje o kontrowersjach związanych z jego majątkiem, a także o dawnych powiązaniach, które – jak twierdzą niektórzy komentatorzy – mogą być wykorzystane przeciwko niemu.

Michalczewski, zapytany o ewentualne „haki” na Nawrockiego, nie zaprzeczył, że słyszał pewne plotki. Ale jak zaznaczył, informacje te pochodzą od ludzi, którym nie do końca ufa, więc nie zamierza ich powtarzać. – Nie są to osoby, na których opiniach bym się opierał – stwierdził.

To uczciwe podejście. Sam miałem kiedyś sytuację, w której znajomy próbował oczernić mojego kolegę z pracy, podsuwając plotki o jego rzekomych przekrętach. Gdy sprawdziłem sprawę, okazało się, że wszystko było wyssane z palca. Od tamtej pory wiem, że zanim coś powtórzę, muszę być pewien, że to prawda.

Sympatia osobista, ale poglądy polityczne… zupełnie inne

Choć Michalczewski mówi o Karolu Nawrockim w ciepłych słowach, nie oznacza to, że popiera jego kandydaturę. Wprost przyznał, że bliżej mu do Rafała Trzaskowskiego i to właśnie w nim widzi kandydata, który lepiej poprowadzi Polskę.

– Trzaskowski jest proeuropejski, a to dla mnie ważne. Jeśli znów prezydentem będzie ktoś z innej partii niż rząd, to czeka nas paraliż. Trzeba iść do przodu, a nie cofać się – podkreślił.

Dla wielu to może być zaskoczenie, że nawet jeśli zna się kogoś osobiście i dobrze go wspomina, to niekoniecznie oznacza to poparcie polityczne. Ale właśnie w tym tkwi siła demokracji – w zdolności do oddzielenia sympatii prywatnych od decyzji obywatelskich.

Czy bokserzy mają wpływ na wybory?

Choć może się wydawać, że głos sportowca nie ma takiego znaczenia jak opinia politologa, to w rzeczywistości znane twarze mogą kształtować nastroje społeczne. Dariusz Michalczewski to ikona polskiego sportu – człowiek, który zdobył serca tysięcy kibiców swoją determinacją i walką w ringu. Dziś jego słowa są cytowane, analizowane i udostępniane w mediach społecznościowych.

Sam pamiętam, jak lata temu Adam Małysz wypowiedział się na temat sprawy społecznej, która wówczas budziła ogromne emocje. Jednym zdaniem zmienił ton dyskusji w mediach. Czasem jedno zdanie człowieka, który ma autorytet, znaczy więcej niż cały program wyborczy.

A co z samym Nawrockim?

Dla Karola Nawrockiego wypowiedź Michalczewskiego może być mieczem obosiecznym. Z jednej strony, legenda sportu nazywa go „sympatycznym gościem” – to na pewno dodaje mu ludzkiego wymiaru i łagodzi nieco napięcie wokół jego osoby. Z drugiej – brak politycznego poparcia od tak rozpoznawalnej postaci może być odebrany jako symboliczne „nie tym razem”.

Czy to zaszkodzi kandydatowi PiS? Niekoniecznie. Ale w kampanii, w której każdy szczegół może zaważyć na wyniku, taki głos ma swoją wagę.

Z kim jesteś, a za kim jesteś – nie zawsze to samo

Historia Dariusza Michalczewskiego i Karola Nawrockiego to dobry przykład na to, że można znać kogoś, cenić go jako człowieka, a mimo to mieć inne poglądy polityczne. To pokazuje, że debata publiczna w Polsce może – i powinna – być oparta na szacunku, nawet jeśli się z kimś nie zgadzamy.

To również przypomnienie, że przed urną wyborczą liczy się nie tylko to, czy kandydat jest „fajny” prywatnie, ale przede wszystkim, czy jego wizja kraju odpowiada naszym potrzebom i wartościom.

Czy Ty również uważasz, że sympatia do osoby nie musi iść w parze z politycznym poparciem?