Dino

DINO TRACI TYSIĄCE LUDZI. PRACOWNICY RZUCAJĄ WYPOWIEDZENIAMI NA STÓŁ. CO NAPRAWDĘ ICH DO TEGO SKŁANIA?

Rekordy zatrudnienia, ale i... rekordy odejść

Dino Polska od lat rozwija się w zawrotnym tempie. Tylko w 2024 roku sieć zatrudniła ponad 8 tysięcy nowych pracowników. To robi wrażenie. Ale jednocześnie – niemal 11 tysięcy osób pożegnało się z firmą. To więcej niż liczba mieszkańców niejednego polskiego miasteczka. Co się tak naprawdę dzieje w tej sieci sklepów? Dlaczego tak wiele osób nie wytrzymuje nawet trzech miesięcy pracy?

Praca w Dino – nie dla każdego

Z perspektywy osoby z zewnątrz praca w markecie może wydawać się prosta. Układasz towar, obsługujesz klientów, odliczasz resztę. Tymczasem rzeczywistość bywa dużo bardziej wymagająca. Moja znajoma, która zatrudniła się w Dino zaraz po maturze, opowiadała, że po pierwszym tygodniu wracała do domu ledwo żywa. „Wiesz, ile waży skrzynka z wodą? A takich dziennie przerzucałam kilkanaście” – mówiła z niedowierzaniem.

To właśnie fizyczne zmęczenie, presja czasu i wysokie wymagania związane z obsługą klientów czy kontrolą świeżości produktów sprawiają, że wiele osób nie daje rady. Szczególnie tych młodych, dla których to pierwsza w życiu praca. Dino nie ukrywa – największy odsetek osób odchodzących to właśnie nowicjusze bez doświadczenia, którzy często nie są przygotowani na taki wysiłek.

Umowa o pracę to nie wszystko

Dino chwali się, że oferuje umowę o pracę na pełen etat i zapewnia stabilność. I faktycznie – na papierze wygląda to dobrze. Ale w praktyce? Inaczej. Wielu pracowników narzeka na wysokie tempo pracy, małe możliwości awansu i brak wystarczającej liczby rąk do pracy. Jedna z byłych pracownic opowiadała, że przez tydzień była jednocześnie kasjerką, magazynierką i osobą od rozkładania towaru. „Nie miałam kiedy iść na przerwę. Nawet do toalety musiałam się 'wymknąć' ukradkiem” – wspominała.

Tu pojawia się największy problem – praca zespołowa wymaga dobrej organizacji i odpowiedniej liczby pracowników na zmianie. Gdy tego brakuje, pojawia się frustracja, wypalenie i decyzja o odejściu. Z danych wynika, że aż 21,7% pracowników opuściło firmę w ciągu ostatniego roku. To więcej niż w niektórych call center, które przecież słyną z wysokiej rotacji.

Szkolenia, które nie zawsze wystarczają

Dino zapewnia, że każdy nowy pracownik przechodzi szkolenie i proces wdrożenia. Tylko że teoria teorią, a rzeczywistość bywa brutalna. Osoby zatrudnione w mniejszych miejscowościach często mówią, że nauka kończy się po jednym dniu. Potem „rzuca się ich na głęboką wodę” – i radź sobie sam. Z jednej strony firma chce szybko wprowadzać pracowników do działania, z drugiej – brak wystarczającego wsparcia powoduje, że wiele osób po prostu się zniechęca.

Znam przypadek chłopaka z Legnicy, który zrezygnował z pracy po dwóch tygodniach. „Zamiast pracować na kasie, miałem ogarnąć wszystko w sklepie – od mycia podłogi po rozładowywanie dostaw. Nie o to mi chodziło” – powiedział. Takie sytuacje nie należą do rzadkości.

Dino kontra oczekiwania

Ważne pytanie brzmi: czy Dino rzeczywiście ma problem, czy po prostu rynek pracy się zmienił? Dziś młodzi ludzie chcą więcej – elastycznego grafiku, spokojnej atmosfery i realnych szans na rozwój. Tymczasem praca w sklepie to często schemat: poranna zmiana, fizyczna praca, powtarzalne zadania. Nie każdy jest na to gotowy.

Z kolei osoby w wieku 30–50 lat, które stanowią trzon kadry Dino, oczekują stabilizacji i szacunku. A niektórzy z nich czują się po prostu przemęczeni. Jeden z moich sąsiadów, który przez trzy lata pracował jako kierownik sklepu, przyznał, że ostatecznie zrezygnował, bo nie mógł już patrzeć na to, jak ciągle musi "gasić pożary" – a nikt z góry nie słucha jego uwag.

Sezonowe obietnice i wakacyjne pokusy

Dino próbuje ratować sytuację, oferując pracę sezonową z zakwaterowaniem, głównie w miejscowościach turystycznych. Pomysł ciekawy – szczególnie dla młodych ludzi, którzy chcą dorobić w wakacje i przy okazji pomieszkać nad morzem. Ale jak zawsze – jest haczyk. Praca sezonowa oznacza intensywność, często 6 dni w tygodniu, od rana do wieczora. Czy to się opłaca? Dla niektórych tak. Dla innych – to kolejne rozczarowanie.

Czy Dino znajdzie złoty środek?

Nie można odmówić sieci jednego – potężnej skali działania. Ponad 2700 sklepów w całej Polsce to wynik imponujący. Ale za tym sukcesem stoją ludzie, którzy każdego dnia budują tę markę od podstaw. Jeśli Dino nie zadba o swoich pracowników – tych nowych i tych doświadczonych – fala odejść może się tylko nasilać.

Być może nadszedł czas, by spojrzeć nie tylko na liczby w raportach, ale też na realne potrzeby ludzi. Czasem jedno dobre słowo od kierownika, jasny grafik czy możliwość odpoczynku w ciągu dnia potrafią zatrzymać więcej osób niż podwyżka o 200 zł.

Praca to nie tylko obowiązek – to też emocje, poczucie sensu i relacje. Jeśli Dino to zrozumie, może naprawdę stać się nie tylko liderem rynku, ale i wzorem dla innych firm.

Żródło:biznesinfo.pl