KAROL NAWROCKI O SYNU SWOJEJ ŻONY: „KOCHAM GO JAK WŁASNEGO” – PRAWDZIWA HISTORIA OJCOSTWA

NIEBIOLOGICZNE, ALE PRAWDZIWE OJCOSTWO

Karol Nawrocki, kandydat na prezydenta i prezes Instytutu Pamięci Narodowej, zyskał rozgłos nie tylko dzięki działalności politycznej, ale także z powodu swojej niezwykłej historii rodzinnej. Podczas jednego z wieców w Bielsku-Białej opowiedział o swojej relacji z najstarszym synem – Danielem – który biologicznie nie jest jego dzieckiem. Jego słowa poruszyły wielu. Powiedział szczerze: „Nie wyobrażam sobie bez niego życia.”

Ta wypowiedź nie była kalkulacją kampanijną ani pustym frazesem. Była dowodem na to, że rodzicielstwo to nie tylko geny, ale przede wszystkim decyzja, obecność, zaangażowanie i miłość.

Pamiętam, jak mój bliski znajomy adoptował córkę swojej partnerki. Na początku bał się, że nie będzie potrafił jej pokochać jak własnego dziecka. Minęły lata i dziś, gdy ktoś pyta, czy to jego córka, odpowiada bez zastanowienia: „Oczywiście, że moja – tylko nie urodziła się z mojej krwi, ale z mojego serca.” Słuchając historii Karola Nawrockiego, od razu przypomniałam sobie te słowa.

KOCHAJĄCY OJCIEC OD 21. ROKU ŻYCIA

Karol Nawrocki miał zaledwie 21 lat, gdy podjął decyzję o adopcji Daniela – dwuletniego wówczas syna swojej partnerki Marty. Ona sama urodziła chłopca jako nastolatka. Ich historia to przykład tego, jak odwaga i dojrzałość mogą zbudować coś pięknego, mimo młodego wieku i trudnych okoliczności.

Dziś Daniel ma 21 lat. Studiuje prawo, angażuje się w życie społeczne i jest dziennikarzem. W rozmowach nie ukrywa swojego podziwu dla ojca, który – jak sam mówi – nie tylko go wychował, ale był wzorem determinacji i sukcesu. Według Daniela, Karol Nawrocki to człowiek, który swoją postawą pokazuje, że z „robotniczego domu” można dojść bardzo daleko, jeśli tylko ma się w sobie siłę i wiarę.

To właśnie takie rodzinne opowieści, niekoniecznie idealne, ale prawdziwe, pokazują, czym jest ojcostwo. Nie chodzi o nazwisko w metryce, ale o to, kto był obecny na wywiadówkach, kto uczył jazdy na rowerze i kto pierwszy mówił „nie martw się, damy radę”.

OPOWIEDŹ PROSTO Z SERCA – NIE KAMPANIA, ALE ŻYCIE

W czasie wiecu Karol Nawrocki odniósł się do trudnych tematów – aborcji i eutanazji. Jako członek Kościoła katolickiego jasno zadeklarował, że jest „za życiem od poczęcia do naturalnej śmierci”. Ale nie poprzestał na deklaracjach. Pokazał, że jego poglądy nie są teoretyczne – są osadzone w jego osobistej historii. Decyzja Marty o urodzeniu dziecka i jego własna o adopcji Daniela, to nie był akt polityczny, tylko życiowy wybór. Jak powiedział: „Daniel żyje dzięki psychicznej odporności i poświęceniu swojej młodej mamy. To mnie też ukształtowało.”

I właśnie w tym miejscu jego słowa zyskały moc. Bo nie było w nich moralizowania, tylko autentyczne świadectwo. A w czasach, gdy polityka często kojarzy się z pustosłowiem, taka szczerość ma ogromną wartość.

RODZINA ZBUDOWANA NA ZAUFANIU I MIŁOŚCI

Dziś Karol i Marta Nawroccy mają jeszcze dwójkę wspólnych dzieci – Antoniego i Katarzynę. Ale to Daniel, ich najstarszy syn, pokazuje, że rodzina może być pełna miłości, nawet jeśli jej początki były inne niż „tradycyjne”. Karol Nawrocki podkreśla, że nigdy nie rozróżniał dzieci na „swoje” i „nieswoje”. Mówi wprost: „Zapominam, że nie jest moim biologicznym synem, bo nie znam innego życia niż z Danielem.”

To zdanie zostaje w pamięci. Bo w świecie pełnym podziałów i uprzedzeń, przypomina o tym, co naprawdę ważne – o miłości, która nie patrzy na metryki i nazwiska, ale na serce i obecność.

Ta historia to nie tylko opowieść o kandydacie na prezydenta. To przede wszystkim lekcja człowieczeństwa.