Są sprawy, które powinny być załatwiane po cichu, bez kamer, fleszy i szumu. Ale gdy w grę wchodzą znane nazwiska, emocje i niedomknięte rozdziały z przeszłości – trudno o prywatność. Tak właśnie wygląda najnowszy akt burzliwej relacji pomiędzy Pauliną Smaszcz, Katarzyną Cichopek i Maciejem Kurzajewskim. Cała trójka pojawiła się w sądzie, a to, co działo się na sali, mogłoby spokojnie posłużyć za scenariusz komedii romantycznej z domieszką dramatu.
Kasia Cichopek, obecna narzeczona Macieja Kurzajewskiego, postanowiła nie ignorować wypowiedzi Pauliny Smaszcz – byłej żony prezentera. Do Sądu Okręgowego w Warszawie trafił pozew o naruszenie dóbr osobistych. Cichopek poczuła się dotknięta wypowiedziami Pauliny, które pojawiły się w mediach. Choć szczegółów wypowiedzi nie ujawniono, kontekst nie pozostawia złudzeń – chodzi o oskarżenia, insynuacje i publiczne komentarze, które zdaniem Cichopek naruszyły jej wizerunek.
To, co miało być poważną sprawą, przybrało jednak formę niemal teatralną. Obie panie pojawiły się w sądzie, ale nie wymieniły ani jednego spojrzenia. Stały po przeciwnych stronach korytarza, odwrócone do siebie plecami. Wyglądało to nie jak rozprawa, ale jak scena z filmu, w którym bohaterki rywalizują nie tylko o rację, ale i o uwagę publiczności.
Paulina Smaszcz nie ukrywa, że jej relacja z byłym mężem daleka jest od przyjacielskiej. Sama określa siebie jako „kobietę-petardę” i z takim też rozmachem mówi o podziale majątku, który – jak twierdzi – po pięciu latach wciąż nie został zamknięty. Smaszcz podkreśla, że walczy o uczciwe rozliczenie 23-letniego małżeństwa. W grę wchodzą nieruchomości, ziemia i kwestie finansowe, które – zdaniem Pauliny – nie zostały sprawiedliwie rozwiązane.
Z drugiej strony mamy Macieja Kurzajewskiego, który niechętnie wypowiada się na temat byłej żony. W rozmowie z „Faktem” zaznaczył, że ufa sądowi i nie chce publicznie komentować tych spraw. – „Śpię spokojnie, bo nie mam nic do ukrycia” – dodał. Czy to oznacza, że całkowicie odciął się od konfliktu? Niekoniecznie. W końcu sam pojawił się na rozprawie, wspierając Kasię Cichopek.
Nie da się ukryć – uwagę zwracały nie tylko argumenty stron, ale także... ich stylizacje. Obie panie wyglądały jak gotowe na galę, a nie na rozprawę sądową. Internauci szybko podchwycili temat, komentując z humorem: „Cichopek i Smaszcz wyglądają jak na ściance, nie w sądzie!”. To tylko pokazało, że nawet w tak delikatnej sytuacji kobiety potrafią zadbać o swój wizerunek. Tylko czy to odpowiedni moment na modowe popisy?
Z własnego doświadczenia wiem, że ludzie w sytuacjach stresowych często starają się „ubrać pewność siebie”. Pamiętam, jak moja znajoma przyszła na rozprawę rozwodową w sukience, której nigdy wcześniej nie założyła. Gdy zapytałem, czemu wybrała akurat tę, odpowiedziała: „Bo w niej czuję się silna”. Może więc nie chodziło o lans, ale o próbę odzyskania kontroli?
Spór między Pauliną Smaszcz a Maciejem Kurzajewskim wydaje się nie mieć końca. Każdy nowy rozdział ich historii trafia na nagłówki portali i wywołuje gorącą dyskusję w komentarzach. Internauci są podzieleni – jedni wspierają Smaszcz w jej walce o sprawiedliwość, inni uważają, że powinna odpuścić i pozwolić byłemu mężowi żyć na nowo. Jeszcze inni trzymają kciuki za Cichopek, która znalazła się w samym centrum emocjonalnej burzy, choć – jak sama twierdzi – nie szukała konfliktu.
Jedno jest pewne – to już nie tylko sprawa dwojga byłych małżonków. To prawdziwa medialna telenowela, w której każda rozprawa to nowy odcinek, a publiczność czeka na ciąg dalszy.
Sprawa o naruszenie dóbr osobistych dopiero ruszyła, więc na finał jeszcze poczekamy. Ale już teraz wiadomo, że emocji nie zabraknie. Przed sądem spotkały się nie tylko dwie kobiety, ale i dwa zupełnie różne światy – spokój i medialny dystans Kasi kontra wybuchowa i bezkompromisowa postawa Pauliny.
Cokolwiek się wydarzy, ta historia już zapisała się na kartach polskiego show-biznesu jako jedna z najgłośniejszych i najbardziej emocjonalnych. A sąd? Cóż, musi się teraz zmierzyć nie tylko z dowodami, ale i z ogromnym zainteresowaniem mediów.
Żródło:se.pl