Agnieszka Kaczorowska to postać, którą większość Polaków kojarzy już od najmłodszych lat. Dla wielu była i wciąż jest „Bożenką” z serialu Klan. Ale za tą ekranową dziewczynką stała prawdziwa historia – pełna wyzwań, wyrzeczeń i cichej walki o przyszłość. Dziś, kiedy Kaczorowska zmaga się z hejtem i niełatwym rozstaniem, jej mama – Anna Garwolińska – postanowiła opowiedzieć o kulisach życia, którego większość fanów nigdy nie widziała.
Po rozstaniu z mężem pani Anna została sama z trójką dzieci. To nie była sytuacja, do której można się przygotować. Nagle wszystko – rachunki, szkoła, obiady, problemy dnia codziennego – spadło na jedną osobę. A mimo to nie zrezygnowała z marzeń swojej córki. Wsparła Agnieszkę w jej aktorskiej i tanecznej drodze, nawet wtedy, gdy zwyczajnie brakowało na wszystko. Czasem pożyczała pieniądze na sukienkę do tańca, by potem oddać je z pensji albo z niewielkiego wynagrodzenia, które Agnieszka otrzymywała za pracę w serialu.
Jako dziecko byłam świadkiem, jak moja sąsiadka samotnie wychowywała syna. Też nie miała lekko – czasami oddawała swój obiad, by jej dziecko miało pełny talerz. I zawsze powtarzała: „Jak dziecku nie dasz szansy, to kto da?”. Słuchając historii pani Anny, miałam właśnie tę kobietę przed oczami – matkę, która zrobi wszystko, by jej dziecko mogło żyć lepiej.
Choć występy w „Klanie” były dla młodej Agnieszki spełnieniem marzeń, nie obyło się bez trudnych momentów. W szkole rówieśnicy nie zawsze patrzyli na nią z podziwem. Często kpiąco wykrzykiwali: „Bożena! Bożena!”, a nawet na turniejach tańca towarzyskiego docinki nie ustawały. Dla dziecka to może być bolesne. Ale Agnieszka już wtedy pokazała ogromną odporność. Nie zamknęła się w sobie. Wręcz przeciwnie – przekuła te doświadczenia w siłę, która dziś pozwala jej zmierzyć się z jeszcze trudniejszym przeciwnikiem – hejtem dorosłych ludzi w internecie.
Obecnie Agnieszka przechodzi przez bardzo osobisty kryzys – rozstanie z mężem. I choć wielu ludzi nie zna szczegółów, to nie powstrzymuje ich to przed ocenianiem, komentowaniem i... ranieniem. Sama przyznaje, że hejt, który ją spotkał, bywa druzgocący. Ale w tym wszystkim znajduje siłę. Mówi otwarcie: decyzja o rozstaniu była świadoma, przemyślana i przede wszystkim – potrzebna. Bo kobieta nie musi trwać w relacji, która ją ogranicza. Nawet jeśli ma dzieci. A może zwłaszcza wtedy, by dać im lepszy przykład życia w zgodzie ze sobą.
Osobiście bardzo poruszyło mnie jej zdanie, że dzieci są spokojne i szczęśliwe, mimo rozstania rodziców. To pokazuje, że jeśli matka czuje się wolna i spełniona, jej dzieci to odczuwają. Znam wiele kobiet, które zostały w toksycznych związkach „dla dobra dziecka”, a w rzeczywistości przekazywały tylko lekcję rezygnacji z własnego szczęścia.
Pani Anna dziś z dumą patrzy na córkę. Ale przyznaje, że boli ją to, co czyta na jej temat w internecie. Fałszywe informacje, oceny wyciągane z nagłówków, złośliwe komentarze. Jako matka nie może się z tym pogodzić, ale wie, że Agnieszka jest silna. Wspiera ją każdego dnia i przypomina jej, kim naprawdę jest – nie tylko celebrytką, ale przede wszystkim dobrą matką, utalentowaną kobietą i człowiekiem z sercem na dłoni.
Ta historia to nie tylko opowieść o znanej aktorce. To historia o zwykłej rodzinie, która mimo trudnych startów i burzliwych momentów, pokazała, że prawdziwa siła bierze się z miłości. I nawet jeśli czasem życie boli – to właśnie ta miłość daje nam skrzydła.