Andrzej Łapicki to legenda polskiego kina, aktor o niezwykłej charyzmie i talencie. Jego życie osobiste jednak było równie barwne co jego dorobek artystyczny. Szczególną uwagę opinii publicznej przyciągnęła jego druga żona – Kamila, młodsza od niego o sześć dekad. Ich związek od samego początku wzbudzał kontrowersje i liczne komentarze.
Łapicki, po śmierci pierwszej żony Zofii, długo pozostawał samotny. Jednak w 2008 roku poznał Kamilę, młodą teatrolożkę, która podbiła jego serce. Para nie czekała długo i już rok później stanęła na ślubnym kobiercu. Ich relacja budziła ogromne emocje – wielu nie mogło uwierzyć, że aktor zakochał się w kobiecie, która mogłaby być jego wnuczką. Pomimo fali krytyki, byli szczęśliwi i cieszyli się wspólnymi chwilami.
Związek z Kamilą okazał się dla Łapickiego odświeżeniem. Sam przyznawał, że nie zamierza zgadzać się na starość i chce czerpać z życia pełnymi garściami. Niestety, choć para starała się nie zwracać uwagi na nieprzychylne komentarze, spekulacje nie ustawały. Wiele osób zarzucało młodej żonie interesowność, twierdząc, że jej uczucia do znanego aktora mogą wynikać bardziej z korzyści materialnych niż prawdziwej miłości.
Pomimo licznych wyzwań, małżeństwo trwało do 2012 roku, kiedy to Andrzej Łapicki zmarł w wieku 87 lat. Był to ogromny cios dla Kamili, która, choć miała świadomość różnicy wieku, nie spodziewała się, że los tak szybko ją owdowi. Po śmierci męża została jednak postawiona przed jeszcze jednym trudnym faktem – całkowicie pominięto ją w testamencie.
Gdy nadszedł czas odczytania ostatniej woli aktora, okazało się, że Łapicki nie uwzględnił swojej młodej żony w podziale majątku. Cały dorobek życia artysty, w tym mieszkanie na Mokotowie, samochód i oszczędności, przypadły jego córce Zuzannie. Kamila, mimo że była jego żoną, nie otrzymała nic.
Decyzja ta wywołała niemałe poruszenie, szczególnie wśród tych, którzy widzieli ich miłość jako autentyczną. Niektórzy twierdzili, że aktor mógł podjąć taką decyzję pod wpływem bliskich lub w obawie, że młoda żona w przyszłości mogłaby związać się z kimś innym i przekazać majątek poza rodzinę. Nie brakowało jednak też głosów, że Łapicki po prostu do końca życia był pragmatyczny i zdecydował, że wszystko, co posiadał, powinno trafić do jego córki.
Po śmierci męża Kamila na pewien czas całkowicie zniknęła z mediów. Przestała bywać na wydarzeniach branżowych i skupiła się na swoim zawodzie oraz pasji do teatru. Wiele osób zastanawiało się, jak poradzi sobie bez wsparcia finansowego, które mogłoby jej zapewnić spadek po mężu.
Ostatecznie wdowa po Łapickim znalazła nową drogę w życiu. Skupiła się na nauce i badaniach teatralnych, szczególnie interesując się teatrem hiszpańskim i urugwajskim. Dzięki swojemu wykształceniu i doświadczeniu zyskała pozycję w środowisku teatralnym, choć wciąż stara się unikać blasku fleszy.
Historia związku Andrzeja i Kamili Łapickich to dowód na to, jak nieprzewidywalne potrafi być życie. Niezależnie od opinii publicznej, byli razem i wydawali się szczęśliwi. Decyzja aktora o wydziedziczeniu żony mogła być dla niej bolesnym ciosem, ale pokazuje również, jak ważne jest zabezpieczenie swojej przyszłości w sytuacjach, gdzie różnice pokoleniowe mogą wpłynąć na decyzje spadkowe.
Bez względu na to, co było prawdziwą intencją Łapickiego, jego historia pozostaje jedną z najbardziej kontrowersyjnych opowieści polskiego show-biznesu. Dla wielu stała się przestrogą, by zawsze pamiętać o zabezpieczeniu siebie w każdej życiowej sytuacji.
Żródło:goniec.pl