To była uroczystość, która wywołała poruszenie w całej Polsce. 8 maja 2025 roku w Pałacu Belwederskim doszło do wydarzenia, które jeszcze kilka lat temu wydawałoby się niemożliwe. Sławomir Świerzyński, lider legendarnego zespołu Bayer Full, otrzymał Złoty Krzyż Zasługi z rąk przedstawiciela Prezydenta RP. Tym samym disco polo oficjalnie wkroczyło na najwyższe salony. Czy to symboliczny koniec traktowania tego gatunku jak muzycznego żartu?
Dla wielu Polaków muzyka zespołu Bayer Full to tło dzieciństwa, rodzinnych wesel czy wakacyjnych festynów. Kto nie zna "Majteczek w kropeczki" czy "Wszyscy Polacy to jedna rodzina"? To piosenki, które nie tylko wprowadzały w dobry nastrój, ale często łączyły ludzi ponad podziałami. Świerzyński i jego zespół od ponad 40 lat goszczą w sercach tysięcy fanów i chociaż ich styl muzyczny bywa wyśmiewany, nie sposób odmówić im wpływu na polską kulturę masową.
Sam Świerzyński nie krył wzruszenia podczas ceremonii. Jak podkreślił, to wyróżnienie nie tylko dla niego, ale dla całego środowiska wykonującego muzykę taneczną i biesiadną. Dziękował nie tylko fanom, ale i kolegom z branży, którzy przez lata walczyli o uznanie dla tego typu twórczości.
Nie można jednak mówić o Sławomirze Świerzyńskim bez wspomnienia o licznych kontrowersjach, które przez lata towarzyszyły jego karierze. Choć dla milionów Polaków to gwiazda sceny, dla innych postać trudna do jednoznacznej oceny. W mediach niejednokrotnie pojawiały się doniesienia o wątpliwych sukcesach zagranicznych – zwłaszcza rzekomych milionach sprzedanych płyt w Chinach. Było też głośno o jego sporach z Narodowym Centrum Kultury oraz o ostrych wypowiedziach, które polaryzowały opinię publiczną.
Jednak pomimo tych wpadek, Prezydent RP zdecydował się docenić wkład artysty w kulturę i społeczeństwo. Czy to oznacza, że nadszedł czas, by na nowo spojrzeć na disco polo – nie przez pryzmat stereotypów, lecz jako część tożsamości muzycznej Polski?
Nie sposób nie zauważyć, że muzyka disco polo pełni dziś podobną rolę, jaką niegdyś miała muzyka ludowa. Prosta, radosna, przystępna – często traktowana z przymrużeniem oka, ale zawsze obecna przy ważnych momentach życia codziennego. To właśnie ta bliskość z ludźmi sprawia, że mimo krytyki elit, artyści tacy jak Świerzyński wciąż cieszą się ogromnym poparciem.
Pamiętam, jak w dzieciństwie, na weselu mojej kuzynki, cała sala – od prababci po młodsze rodzeństwo – śpiewała "Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina". Wtedy nie zastanawiałem się, czy to dobrej jakości muzyka. Liczyło się tylko to, że byliśmy razem, szczęśliwi i rozbawieni. I to właśnie potrafi dać ta twórczość – wspólne emocje.
Odznaczenie Złotym Krzyżem Zasługi to nie tylko prestiżowy gest wobec konkretnej osoby, ale również sygnał dla całej branży muzycznej. Pokazuje, że sukces w Polsce można osiągnąć nie tylko przez granie w filharmonii czy występy w operze, ale także przez śpiewanie "dla ludzi". A to przecież esencja sztuki – być blisko człowieka, dawać radość, nadzieję i emocje.
Świerzyński wyraził to doskonale, dziękując ze sceny fanom i kolegom z branży. Jego słowa brzmiały szczerze i prosto: „Moi kochani, zostaliśmy zauważeni. Nareszcie ktoś nas docenił.” Te słowa mogą być dla wielu artystów bodźcem do działania, do dalszej walki o miejsce w kulturze.
Nie wiadomo, jak ten moment wpłynie na przyszłość muzyki disco polo. Być może zaczniemy patrzeć na nią inaczej – z większym szacunkiem i zrozumieniem. A może będzie to tylko chwilowy błysk zainteresowania mediów. Jedno jest pewne – Sławomir Świerzyński udowodnił, że determinacja, pasja i kontakt z publicznością mogą zaprowadzić na sam szczyt.
Źródło:se.pl