Choć ma zaledwie 21 lat, Daniel Nawrocki budzi coraz większe zainteresowanie w mediach i kręgach politycznych. Wszystko za sprawą nie tylko jego aktywności społeczno-politycznej, ale i faktu, że jest synem nowo wybranego prezydenta Polski – Karola Nawrockiego. Pojawiły się spekulacje, że młody Nawrocki może wkrótce otrzymać stanowisko w Kancelarii Prezydenta. Czy to wyraz zaufania, czy może przejaw nepotyzmu? Przyjrzyjmy się tej sprawie z bliska.
Daniel to nie chłopak z przypadku. Od najmłodszych lat interesował się sprawami społecznymi i samorządem. Studiuje prawo na Uniwersytecie Gdańskim, był członkiem Młodzieżowej Rady Miasta Gdańska, a dziś zasiada w radzie osiedla. Równolegle działał jako dziennikarz, publikując m.in. w „Gazecie Morskiej”, gdzie podejmował tematy bliskie mieszkańcom Trójmiasta – od jakości miejskich dróg po problemy środowiskowe.
To właśnie dzięki takiej aktywności lokalnej zdobył pierwsze szlify w polityce. Podczas jednej z moich wizyt w Gdańsku rozmawiałem z młodym radnym, który opowiadał o działaniach Daniela. Wspomniał, że Nawrocki junior jako jedyny potrafił zorganizować spotkanie mieszkańców z władzami miasta w sprawie rewitalizacji parku. To przykład działania „na serio”, nie tylko do portfolio.
Ostatnie dni przyniosły medialną burzę – czy Daniel Nawrocki obejmie stanowisko w Kancelarii Prezydenta? Paweł Szrot, jeden z przedstawicieli PiS-u, zaznaczył w wywiadzie, że Daniel ma „instynkt polityczny” i „sporą wiedzę”, co w jego oczach mogłoby uzasadniać ewentualną nominację.
Niektórzy krzykną: „Nepotyzm!”. Ale czy naprawdę? W polityce rodzinne powiązania są normą od dekad – wystarczy spojrzeć na przykład USA, gdzie synowie, córki i żony prezydentów regularnie wchodzą na scenę. Pytanie brzmi, czy mają do tego kompetencje. W przypadku Daniela Nawrockiego – wiele wskazuje, że tak.
Karol Nawrocki nie ukrywa, że adopcja Daniela była dla niego jednym z najważniejszych momentów życia. Adoptował go, gdy sam miał 21 lat, a jego żona – matka Daniela – urodziła go jeszcze jako nastolatka. Ta historia to nie tylko ludzka twarz prezydenta, ale też dowód na głęboką, autentyczną więź między ojcem a synem.
W czasie kampanii Daniel wielokrotnie stawał w obronie ojca. Na Instagramie pisał w emocjonalnym tonie o „kłamstwach i manipulacjach”, które uderzają w jego rodzinę. Dla młodego chłopaka to nie była tylko kampania – to była walka o honor ojca, który dał mu dom i poczucie wartości. Trudno przejść obok tego obojętnie.
Polska polityka potrzebuje świeżości. Starsi politycy często mówią językiem, którego młodsze pokolenie po prostu nie rozumie. Daniel Nawrocki, choć wychowany w cieniu polityki, może wnieść do niej coś nowego – autentyczność, świeże spojrzenie i energię.
Miałem okazję uczestniczyć w młodzieżowym forum samorządowym, na którym Daniel wygłaszał krótki wykład o partycypacji społecznej. Był pewny siebie, rzeczowy i – co najważniejsze – nie oderwany od rzeczywistości. Mówił o potrzebie prostych rozwiązań: cyfrowych budżetach obywatelskich, transparentności działań władz lokalnych i edukacji obywatelskiej w szkołach. To były słowa, za którymi szła treść, nie polityczna papka.
Źródło:wideoportal.tv