ILE WYNOSI EMERYTURA JOLANTY KWAŚNIEWSKIEJ? NIE WSZYSTKO ZŁOTO, CO SIĘ ŚWIECI

Głośna sprawa emerytur znanych osób

Emerytury celebrytów i polityków od lat budzą emocje. W społeczeństwie często panuje przekonanie, że osoby znane z telewizji czy sceny politycznej mają "kokosy" na stare lata. Rzeczywistość okazuje się jednak mniej kolorowa. Przykładem może być Jolanta Kwaśniewska – była pierwsza dama, która otwarcie przyznała, że jej emerytura daleka jest od luksusu. Czy naprawdę tylko blask fleszy i zaszczyty, a potem niewielka renta? Sprawdźmy, jak to wygląda w praktyce.

Ile naprawdę dostaje Jolanta Kwaśniewska?

W jednym z wywiadów dla programu „Tłit”, Jolanta Kwaśniewska poruszyła bardzo istotny temat – brak pensji dla pierwszych dam. Zwróciła uwagę, że przez lata pełniła obowiązki reprezentacyjne, zrezygnowała z kariery zawodowej, a mimo to nie mogła liczyć na żadną formę zabezpieczenia ze strony państwa. Sama opłacała składki do ZUS i, jak przyznała, jej emerytura wynosiła zaledwie 2,5 tysiąca złotych. Dziś, po kilku waloryzacjach, kwota ta przekracza nieznacznie 3 tysiące złotych. Trudno nie zgodzić się z jej słowami – „szału nie ma”.

Brak wynagrodzenia dla pierwszych dam – luka systemowa

Sprawa Jolanty Kwaśniewskiej to nie jednostkowy przypadek. Przez dziesięciolecia żony prezydentów były w zasadzie pozbawione ochrony socjalnej. Nie pracowały zawodowo, ale za to wypełniały liczne obowiązki reprezentacyjne: spotkania dyplomatyczne, wizyty zagraniczne, patronaty nad fundacjami i wiele innych aktywności, które pochłaniały czas i energię. Problem polega na tym, że nie były z tego tytułu ani wynagradzane, ani ubezpieczane.

Kiedyś usłyszałem od znajomej prawniczki, że każda z pierwszych dam powinna mieć przynajmniej minimalny etat w Kancelarii Prezydenta, który zapewniłby składki. To nie jest fanaberia, tylko zwykła sprawiedliwość. W końcu pełniły funkcję publiczną – nawet jeśli nieformalnie.

Oszczędzanie to konieczność, nie luksus

Jolanta Kwaśniewska przyznała też, że przez lata sama dbała o swoje zabezpieczenie finansowe. Regularnie odkładała pieniądze, inwestowała i myślała o przyszłości. Podkreślała, że każdy – niezależnie od statusu – powinien nauczyć się racjonalnie gospodarować środkami i zabezpieczać swoją przyszłość. To ważne słowa, szczególnie w kontekście pokolenia trzydziestolatków, które często odkładają myślenie o emeryturze „na potem”.

Sam pamiętam, jak po trzydziestce uznałem, że czas otworzyć IKZE i wrzucać tam choćby niewielkie kwoty. Dziś, kilka lat później, jestem sobie wdzięczny – to jeden z niewielu ruchów finansowych, który naprawdę daje poczucie spokoju. Kwaśniewska miała rację: nikt za nas o to nie zadba.

A co z Aleksandrem Kwaśniewskim?

W podobnej sytuacji znalazł się sam były prezydent. Jego emerytura z ZUS wynosi około 2600 złotych – czyli również bez rewelacji. Na szczęście, jako były głowa państwa, otrzymuje dodatkowe świadczenie – tzw. emeryturę prezydencką. To około 18 tysięcy złotych miesięcznie, co stanowi 75% ostatniego wynagrodzenia prezydenta.

Choć brzmi to jak ogromna kwota, nie sposób nie zauważyć, że w porównaniu z emeryturą byłego prezydenta USA – Baracka Obamy, który rocznie otrzymuje ponad 200 tysięcy dolarów – to wciąż znacznie mniej. Kwaśniewski sam przyznał w jednym z wywiadów, że "dorabiają, jak mogą", bo z samego ZUS-u trudno byłoby im się utrzymać.

Emerytura to temat, który dotyczy każdego

Niezależnie od tego, czy ktoś był pierwszą damą, prezydentem, czy zwykłym pracownikiem etatowym – emerytura to temat, który prędzej czy później dotyczy każdego z nas. Warto o tym myśleć wcześniej, nie dopiero wtedy, gdy na zegarze wybije 65. rok życia.

Sprawa Jolanty Kwaśniewskiej pokazuje też coś jeszcze – że nawet osoby z tzw. świecznika mogą być ofiarami wadliwego systemu. Brak rozwiązań instytucjonalnych, które zabezpieczałyby pierwsze damy, to luka, która powinna zostać naprawiona. Nie chodzi tu o przywileje, a o zwykłą sprawiedliwość.

Podsumowanie – nie wszystko złoto, co się świeci

Choć Jolanta Kwaśniewska kojarzy się z elegancją, klasą i stabilizacją, jej emerytura wcale nie odbiega drastycznie od tej, którą otrzymuje wiele polskich kobiet po przepracowaniu życia. Jej przykład powinien być nie tylko przestrogą, ale i inspiracją – do tego, by zadbać o własne finanse, nie czekać na państwową łaskę i być odpowiedzialnym za swoją przyszłość.

Bo emerytura to nie tylko liczby na koncie – to też komfort psychiczny, spokój i możliwość życia bez lęku o jutro. A na to zasługuje każdy, niezależnie od tego, czy stał na czele państwa, czy pracował w osiedlowym sklepie.

 
 
Żródło:wideoportal.tv