ZAROBKI KAROLA NAWROCKIEGO UJAWNIONE. KWOTA MOŻE ZASKOCZYĆ NIEJEDNEGO

Ile naprawdę zarabia prezes IPN i co zyska, jeśli zostanie prezydentem?

Kiedy startujesz w wyścigu o najwyższy urząd w państwie, każde twoje słowo i każda złotówka trafiają pod lupę. Tak właśnie stało się w przypadku Karola Nawrockiego – prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, a obecnie także kandydata na prezydenta Polski. Choć nie ma za sobą politycznej kariery tak długiej jak jego konkurenci, to jego nazwisko pojawia się coraz częściej w mediach. Tym razem za sprawą… ujawnionych zarobków.

Z danych, do których dotarł portal Interia, wynika, że Nawrocki jako szef IPN-u inkasuje miesięcznie 14 029 zł brutto jako podstawowe wynagrodzenie. Do tego dochodzi dodatek funkcyjny w wysokości 3 757 zł. Po dodaniu wszystkiego razem daje to blisko 18 tysięcy złotych miesięcznie. I to nie koniec – z początkiem 2025 roku jego pensja wzrośnie do dokładnie 18 676,17 zł brutto.

To budzi pytanie – ile zarabiałby, gdyby rzeczywiście wygrał wybory i zamieszkał w Pałacu Prezydenckim?

Pensja prezydencka – awans władzy, ale czy także finansowy?

Wbrew pozorom nie zawsze najwyższy urząd w kraju wiąże się z najwyższym wynagrodzeniem. Choć dla wielu może to być zaskoczeniem, prezydent RP otrzymuje „tylko” 17 536,32 zł brutto pensji podstawowej oraz 7 515,56 zł dodatku funkcyjnego. Ostateczna suma to nieco ponad 26 tysięcy złotych miesięcznie.

Różnica oczywiście jest widoczna, ale biorąc pod uwagę skalę odpowiedzialności i prestiż – wiele osób uzna tę kwotę za uzasadnioną. Sam pamiętam rozmowę z kolegą, który powiedział: „Prezydent to nie zawód – to powołanie. Nie idziesz tam dla kasy, tylko dla historii.” I chyba coś w tym jest.

Gadżety wyborcze, czyli jak finansować kampanię bez subwencji

Start w wyborach prezydenckich to gigantyczne przedsięwzięcie logistyczne i finansowe. Z jednej strony spotkania z wyborcami, debaty, organizacja sztabu, a z drugiej – brak zwrotu kosztów kampanii z PKW, co dotknęło Prawo i Sprawiedliwość. W tej sytuacji liczy się każda złotówka. Dosłownie.

Dlatego sztab Nawrockiego postawił na sprzedaż gadżetów wyborczych. W ofercie znajdują się między innymi smycze, kubki, worki, koszulki i bluzy. Ceny? Zaskakująco wysokie. Najtańsza smycz kosztuje 10 zł, kubek 30 zł, worek 49 zł, a koszulka aż 79 zł. Najdroższa pozycja to bluza – za nią trzeba zapłacić 179 zł, co zbliża ją do cen znanych marek odzieżowych.

To pokazuje, że kampania wyborcza to nie tylko polityka – to także logistyka, marketing i umiejętność budowania wizerunku. Trzeba umieć nie tylko mówić, ale też zarządzać i działać.

Czy zarobki mają znaczenie dla wyborców?

Pieniądze zawsze budzą emocje – szczególnie gdy dotyczą osób publicznych. Ale warto zadać sobie pytanie: czy wynagrodzenie to rzeczywiście najważniejszy temat kampanii? Dla jednych może to być argument – bo skoro kandydat zarabia dobrze, to nie będzie „polował” na profity. Dla innych wręcz przeciwnie – mogą odebrać wysoką pensję jako znak oderwania od rzeczywistości.

Prawda jest jednak taka, że finanse to tylko fragment większej układanki. Liczy się kompetencja, wizja i gotowość do działania. Nawrocki to przykład osoby, która wyszła z naukowego środowiska, a mimo to porywa się na ogromne polityczne wyzwanie.

Polityka, pieniądze i emocje – nieodłączny zestaw kampanii

Tematy finansowe to klasyka kampanii. Kiedyś mówiono: pokaż, ile masz, a powiem ci, czy ci zaufam. Dziś jednak społeczeństwo szuka czegoś więcej – autentyczności, przejrzystości i poczucia, że kandydat naprawdę reprezentuje ich wartości. I choć zarobki mogą budzić kontrowersje, to ostatecznie to nie one zdecydują o tym, kto zostanie prezydentem.

Zamiast więc skupiać się tylko na liczbach, warto zadać sobie pytanie: co tak naprawdę kandydat wniesie do naszej przyszłości? Bo pieniądze przychodzą i odchodzą – ale decyzje prezydenta zostają z nami na lata.