Nieczęsto spotykamy kobiety, które z takim wdziękiem łączą karierę w wojsku, życie rodzinne i bycie inspiracją dla tysięcy ludzi. Urszula Brzezińska-Hołownia – pilotka wojskowa, matka dwóch córek i żona Szymona Hołowni – pokazuje, że można żyć w zgodzie z własnymi wartościami, a jednocześnie wspierać bliskich w ich marzeniach i misji publicznej.
Choć mogła zostać pierwszą damą, pozostała przede wszystkim sobą. Kobietą z charakterem, pasją i ogromnym sercem. Dziś opowiada o mężu nie jako o polityku, ale jako o partnerze, z którym buduje codzienne życie – oparte na wzajemnym szacunku i zrozumieniu.
Poznali się w nietypowym miejscu – wojskowej bazie w Mińsku Mazowieckim, gdzie Szymon nagrywał materiał do programu „Mam talent!”. Ona – pilotująca myśliwce MIG-29, on – dziennikarz i przyszły kandydat na prezydenta. Z dwóch zupełnie różnych światów, a jednak... od razu znaleźli wspólny język.
To była chemia, ale też coś głębszego. Zrozumienie i wsparcie, które od początku było obecne w ich relacji. Dziś są rodzicami dwóch córek – Marii i Elżbiety – i jak mówi Urszula, właśnie to codzienne życie, przepełnione wyzwaniami i małymi zwycięstwami, czyni ich rodzinę silną.
Kiedy media skupiają się na karierze politycznej Szymona Hołowni, Urszula Brzezińska-Hołownia widzi przede wszystkim człowieka. W rozmowie na Facebooku nazwała go „superinteligentnym, zabawnym i empatycznym”. To właśnie te cechy, a nie polityczne slogany, są dla niej najważniejsze.
Podkreśla, że jej mąż potrafi słuchać, dzielić się wiedzą, ale także konstruktywnie krytykować. Nie próbuje jej zmieniać. Daje przestrzeń do bycia sobą – a w dzisiejszym świecie to naprawdę rzadkie i cenne.
Jako mąż i ojciec Szymon spełnia się na pełen etat. Mimo intensywnej pracy, nie odpuszcza codziennych obowiązków – potrafi wziąć na siebie więcej, kiedy Urszula wraca zmęczona z bazy. Tego właśnie szukała – prawdziwego partnerstwa.
Bycie kobietą-pilotem wojskowym to nie lada wyzwanie. Urszula od dziecka marzyła o lataniu i służbie w wojsku. Dziś udowadnia, że to możliwe – że nie trzeba wybierać między „męskim zawodem” a macierzyństwem.
Jej przykład pokazuje, że siła nie ma płci. Lojalność, dyscyplina i ambicja, które wypracowała w lotnictwie, przenosi także na grunt domowy. Wspiera męża nie dlatego, że tak wypada – ale dlatego, że głęboko wierzy w to, co robi.
Nie da się ukryć – życie rodziny publicznej bywa trudne. Hejt, naciski, brak prywatności. Urszula mówi wprost: bez wzajemnego wsparcia nie daliby rady.
Podkreśla, że w ich domu najważniejsze jest zrozumienie i elastyczność. Gdy jedno z nich jest psychicznie zmęczone, drugie przejmuje stery. Dla niej to właśnie oznacza partnerstwo – szacunek w działaniu, nie w słowach.
Opowiadając o swoim małżeństwie, nie używa wielkich deklaracji. Zamiast tego pokazuje konkret – wspólne przeżywanie codzienności, trudnych decyzji, wychowywania dzieci. To właśnie te drobiazgi tworzą fundamenty ich związku.
Związek Urszuli i Szymona Hołowniów to nie bajka o księżniczce i polityku. To realistyczny portret dwóch silnych osobowości, które wspólnie budują życie, dzielą pasje i przeciwności losu.
Ich historia to też przypomnienie, że miłość i partnerstwo nie polegają na poświęceniu siebie, ale na wzajemnym wsparciu w dążeniu do indywidualnych celów.
Dla wielu z nas to bardzo cenna lekcja. Że można być silną kobietą i jednocześnie oddaną żoną. Że mężczyzna może być liderem w pracy i troskliwym ojcem w domu. Że sukces nie przychodzi sam – trzeba go zbudować razem.
Źródło:wideoportal.tv